
Przez cały dzień było bardzo gorąco. Pod wieczór (godz. 18.00) termometry na PeSTce wskazywały 29 st. C, a wilgotność powietrza była dużo ponad normę. Podejrzewałem, że będzie padało, więc zabrałem kurtkę (nie przeciwdeszczową).
Pojechałem na Maltę (tam była ustawiona scena). Z informacji zamieszczonej na stronie internetowej POSiR-u (Poznański Ośrodek Sportu i Rekreacji) wiedziałem, że nie wolno wnosić urządzeń służących do rejestracji audio-video - zatem nie zabrałem aparatu. Żałuję, bo to co się działo, przerosło moje oczekiwania.
O godzinie 20.00 wszedł na scenę support, czyli Patrycja Markowska z zespołem - cóż... czasem trzeba pocierpieć. Po 45 minutach skończyli i zaczęły się przygotowania do wejścia na scenę Nelly Furtado z zespołem. W tym czasie mniej więcej odnalazł mnie brat w sektorze. Czekamy więc. Nelly miała zacząć o 21.30. Prawdę mówiąc nie wiem dokładnie o której weszła, ale prawdopodonie była to ta godzina. Konferansjerką zajmował się Artur Orzech, ale Nelly wszedł zapowiedzieć na scenę prezydent Poznania - Ryszard Grobelny. Nawiasem mówiąc został wygwizdany.
W końcu weszła Nelly - zaśpiewała pierwszą piosenkę. Wiara się rozruszała. Przywitała się z publicznością. Słowem - koncert zapowiadał się bardzo dobrze. Ale niestety, na horyzoncie zaczęły się zbierać czarne chmury - i to dosłownie. Z zachodu nadciągały granatowo-czarne chmury burzowe. Ale Nelly śpiewała, tancerze tańczyli. Zaczęły spadać pierwsze krople, zaczęło padać, Nelly, muzycy i tancerze cofnęli się trochę w głąb sceny (tak nieszczęśliwie się złożyło, że deszcz padał pod kątem i akurat wpadał na scenę). W końcu chmura się oberwała, deszcz lunął i wszyscy ze sceny uciekli. Widzowie zaczęli również uciekać. My stwierdziliśmy, że to nie ma sensu, więc na razie zostaliśmy na polu. Staliśmy, deszcz siekł niemiłosiernie, a pioruny waliły i błyskało się ze wszystkich stron. Byliśmy już przemoczeni do suchej nitki.
Ale po pewnym czasie zaczęło się uspokajać. Deszcz przestał lać i tylko kropił. Ludzie stali trochę zdezorientowani - nie wiedzieliśmy co robić - wracać czy czekać. Muszę dodać, że prąd był odcięty - nie działało oświetlenie (na całym terenie) ani nagłośnienie. Wreszcie coś udało się podłączyć i usłyszeliśmy głos Artura Orzecha, który powiedział, że my się nie poddaliśmy i Nelly Furtado też się nie poddała, że jeśli tylko uda się doprowadzić scenę do porządku, światło i nagłośnienie, to Nelly wyjdzie i zaśpiewa. Najwytrwalsi, którzy zostali, w tym brat i ja, bardzo się ucieszyli. Więc znów czekamy i patrzymy na panów, którzy wielkimi szczotkami owiniętymi ścierkami ścierają wodę ze sceny. Ale niestety, pogoda była przeciwko nam - znów zaczęło padać i to dość intensywnie. Widzę, że nagłośnieniowcy zwijają sprzęt, więc mówię do brata, że czekanie (bo nie moknięcie - już bardziej nie mogliśmy zmoknąć) nie ma sensu i zwijajmy się. Tak też uczyniliśmy. Spod sceny do Ronda Śródka jest spory kawałek, przebyliśmy go idąc wzdłuż torów Kolejki Dziecięcej Maltanka (w wodzie i błocie). Doszliśmy do ronda i akurat zobaczyliśmy tramwaj, który jechał w kierunku centrum. Wskoczyliśmy do niego, przejechaliśmy dwa przystanki i wysiedliśmy na Małych Garbarach. Tutaj chcieliśmy przejść na przystanek autobusowy. Patrzę, że podjeżdża autobus 76 w kierunku osiedla Sobieskiego, więc podbiegliśmy. Zdążyliśmy. Jak cieplutko w środku... W domu byliśmy kilka minut po 23.00.
Ten koncert, koncert Nelly Furtado, a raczej jak to powiedział jeden z pasażerów tramwaju - Nelly TORNADO, zapamiętam niewątpliwie do końca życia. Z dotychczasowych koncertów, na których miałem okazję być, ten najbardziej zapadnie mi w pamięci. Zakończył się po trzech piosenkach głównej gwiazdy.
Właśnie brat przekazał mi, że już w internecie jest informacja o tym, że mają negocjować nową datę koncertu. Mam nadzieję, że bilety będą nadal aktualne.
Poza tym mam wielki szacunek dla Nelly Furtado, ponieważ mimo deszczu, ona nadal stała na scenie i śpiewała (a pamiętacie Whitney Houston w Sopocie?). Żywię cichą nadzieję, że na następnej płycie może znajdzie się jakaś piosenka o burzy w Poznaniu, a także, że Poznań będzie miło wspominała (mimo nawałnicy, która zniweczyła jej występ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz