niedziela, 27 kwietnia 2008

Strasbourg 2

czyli czego brakowało w Strasbourgu i co władza municypalna musi zmienić.

Brakowało przede wszystkim opisów zabytków i innych obiektów turystycznych. Miasto zwiedza wiele osób, które nie zawsze sobie zdają sprawę, że stoją przed czymś, co warto poznać bliżej.
W Paryżu przy każdym obiekcie wartym uwagi znajduje się słupek z tablicą, na której są zawarte podstawowe informacje, więc miasto można zwiedzać bez przewodnika, wystarczy czytać te tablice. W Strasbourgu jest to natomiast niemożliwe. Podobno wkrótce ma się to zmienić, bo projekt młodych ludzi wygrał konkurs ogłoszony przez miasto na takie właśnie urządzenia (są to ruchome przedmioty). Ale od wygrania konkursu sporo już czasu minęło, a projekty nadal tylko można zobaczyć na stronie internetowej.

Wstawiam zrzuty ekranu, abyście mogli zobaczyć, jak to będzie wyglądało (prototypy już były podobno ustawione w październiku na Placu Broglie).

sobota, 26 kwietnia 2008

Strasbourg

Właśnie wróciłem.
Notka i fotki będą później.

Z dedykacją dla E.Z. i A.M. (Wy wiecie o co chodzi;) Niestety nagrania nie znalazłem):
"Tak mi dobrze, tak radośnie, bo mam Ciebie, dziękuje Ci za to, a dziękuje to merci. Merci tak podziękuję Ci, merci, że jesteś tu."

No to lecimy. Część pierwsza.

wtorek, 22 kwietnia 2008

Darjeeling

Krótko wspomnę o tym, że w niedzielę byłem w kinie UGC na La Defense na filmie A bord du Darjeeling Limited. Polecam. Można się pośmiać i jednocześnie zastanowić nad swoim życiem, nad tym, co jest w nim ważne, a co mniej i nad postępowaniem ludzi.



Dodatkowymi smaczkami w filmie są dwie scenki, w których gra Bill Murray :] i świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa.
I tym razem zostałem w sali kinowej do samego końca, aż do pojawienia się białego ekranu. Zresztą więcej osób tak zrobiło. Chyba ze względu na urzekającą muzykę.

PS
Jak to jest, że we Francji znacznie znacznie częściej chodzę do kina niż w Polsce? W kraju przez 16 miesięcy byłem tylko raz w kinie, kiedy byłem w Olsztynie i wieczorem nie miałem co robić (poszedłem na dobry film Woody'ego Allena).

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Zaczynam tęsknić za Erasmusem...

czyli "Eh, jak dobrze być studentem".

30 maja kończę zajęcia. Pozostanie jeszcze tylko (heh, tylko albo) soutenance (=obrona, no i może sesja poprawkowa we wrześniu:/) mojego raportu ze stażu i koniec. Koniec nie całkowity, koniec mojego statusu Erasmusa. Koniec pobytu we Francji, koniec mieszkania w akademiku, koniec wielokulturowości (z dominacją hiszpańską).

Koniec często jest też początkiem. Tak będzie w moim przypadku. Tylko, że początkiem niewiadomej, a tej zwykle się boimy. No dobrze, wakacje mam raczej zaplanowane (pisanie pracy magisterskiej i we wrześniu jej obrona; szkoda, że jeszcze mój promotor o tym nie wie), ale co potem?

Z drugiej strony, ciekawy (nie niecierpliwy) jestem, co będę robił za kilka miesięcy (tzn. w październiku). Wprawdzie sporo rzeczy planuję, ale u mnie jest tak, że plany niezbyt wychodzą, natomiast spontaniczne pomysły bardziej. On vivra, on verra (=Pożyjemy, zobaczymy).

Zastanawiam się dlaczego od razu nie wkleiłem tego wideła tutaj. Maxi wyjechała już w styczniu, a na pożegnanie przygotowała ten oto filmik.

Prawie się pobeczałem, kiedy go teraz znów obejrzałem:|
______________________________________________
P(od)S(podem)
A wczoraj w nocy widziałem na żywo z mojego okna akcję policji, która polegała na zatrzymaniu uzbrojonego człowieka. Siedzę sobie (było ok. 1.30) i nagle słyszę hamowanie samochodów i krzyki "Lâche ton arme ! Lâche ton arme !" (Rzuć broń! Rzuć broń!). Wyglądam i widzę kilku policjantów biegnących z wyjętymi pistoletami za jakimś gościem w kierunku centrum Bay2. Niestety potem budynki mi ich zasłoniły i tylko słyszałem krzyki. Po pewnym czasie prowadzili skutego faceta do samochodu, zapakowali go i pojechali. Ciekawe o co chodziło. I teraz nie wiem czy czuć się bezpieczniej, bo policja skuteczna, czy czuć się zagrożonym, bo są ludzie, którzy spacerują z bronią?

piątek, 18 kwietnia 2008

Stereotypy...

czyli udowodnij, że nie jesteś wielbłądem.

Koleżanka z grupy poprosiła nas (czyli grupę) o adres e-mail profa od marketingu. Przesłałem pierwszy. Podziękowała mi po polsku!
[[ dziękuję Stanislaw.
życzę przyjemnego wypoczynku (Wódka, wojsko! ) :-)]]

Odpisałem, że wódki nie piję, a wojska staram się unikać. Po chwili taką otrzymałem odpowiedź:
co znaczy mniej więcej to: [[Taaa. Tak mówisz. Ale ja mam informatorów. I Polak, który nie pije wódki, nie jest prawdziwym Polakiem. Ale aby sprawić ci przyjemności i ponieważ są wakacje: Piwo, wojsko!]]

Odpisałem jej, że ma rację, że tak naprawdę jestem Belgiem i poprosiłem, aby nie mówiła o tym nikomu :D

Bezkrwawe polowanie

Prawie całą drogę z Champs-sur-Marne do Torcy przebyłem dzisiaj pieszo. Najpierw szedłem pieszo przez las, potem chciałem zobaczyć pałac w Champs (znalazłem). Stwierdziłem, że jednak pojadę dalej autobusem, akurat podjechał więc wsiadłem. Kilka przystanków dalej kobieta, która wsiadała do autobusu uderzyła się w stopę. Procedura jest taka, że autobus się zatrzymuje, kierowca dzwoni do centrali, dzwonią po sapeurs-pompiers (coś jak pogotowie) i czekamy aż przyjadą. Mi się nie chciało czekać, więc wysiadłem i dzięki mojemu wrodzonemu instynktowi orientacji w terenie zacząłem iść prosto w kierunku Torcy. Po drodze minąłem cztery stawy, a na każdym stawie sporo ptactwa wodnego. Le printemps, quoi.

Oto jeden z owoców dzisiejszego polowania.

środa, 16 kwietnia 2008

Weekend w Paryżu

Paryż na weekend:

I nie wiem co jest jeszcze trawnikiem, a co już jest klombem.

Tu nowoczesność łączy się ze stylem flamboyant...... a nakazy religijne z przyjemnościami wybitnie cielesnymi.

I gdzie w końcu można spotkać arcydzieła literatury polskiej w języku Moliera.

poniedziałek, 14 kwietnia 2008

"Paris" w Paryżu

Już w styczniu wiedziałem, że premiera zaplanowana jest na 20 lutego i chciałem iść jak najszybciej. Z wielu powodów (a właściwie jednego, ale nie warto już o nim wspominać) nie poszedłem od razu. Potem jakoś ten czas tak szybko zleciał i już mamy połowę kwietnia. Ponieważ mam wejściówki do kin, to trzeba je wykorzystać do końca mojego pobytu (bo ewentualny master 2 nadal stoi pod znakiem zapytania).
Miałem już iść w sobotę i pojechałem do Paryża trochę na ślepo, licząc, że na swojej drodze spotkam kino (Gaumont lub UGC), w którym jeszcze będą wyświetlali Paris. Ale tak się zapatrzyłem w wystawę zdjęć z magazynu "Figaro" na ogrodzeniu Senatu i Ogrodów Luksemburskich, że już było za późno na szukanie kina, bo byłem umówiony na soirée poker u znajomych (jak zwykle pokera nie było, ale była pizza i piwo:)).

Wieczorem wróciłem do domu i postanowiłem, że w niedzielę jeszcze raz spróbuję. Tym razem lepiej się przygotowałem i poszukałem w internecie kina, w którym jeszcze wyświetlali ten film i zaraz zarezerwowałem en ligne bilet. W ten sposób byłem pewien (prawie na 100%), że kiedy stanę przed borne (nie trzeba przed kasą) wydającą bilety, to będzie jeszcze miejsce dla mnie.
Seans zaczynał się o 19.05 w kinie Gaumont Montparnasse (u stóp wieży Montparnasse). Myślałem, że po filmie Paris, je t'aime (nie wstawię wideo, ale jest odnośnik do trailera na Youtube) trudno będzie zrobić coś, co będzie choć dorównywało tej kompilacji krótkich filmów zrealizowanych przez reżyserów różnych narodowości i z różnym spojrzeniem na Miasto Światła. Ale miałem nadzieję, że Cédric Klapisch (drugi francuski reżyser, obok Luc Bessona, którego znam) mnie nie zawiedzie. Tak jak podobały mi się jego filmy L'auberge espagnole i Les Poupées Russes. I rzeczywiście, nie zawiódł mnie. Film był inny od wspomnianego Paris, je t'aime, ale trudno mi powiedzieć czy gorszy czy lepszy. Tam było jednak inne założenie. Jak w większości filmów Klapischa tak i w tym grał Romain Duris. Nie był jednak głównym bohaterem. Nikt z aktorów (nawet świetna Juliette Binoche) nim nie był. Jak łatwo się domyślić - bohater był "tytułowy":).
Filmu nie będę opowiadał (słabo u mnie z narracją). Film trzeba zobaczyć. W Polsce raczej ten film się nie ukaże. Chociaż trzymam za to kciuki. Klapisch (albo ktoś z jego ekipy, jak zwykle zadbał o świetną oprawę muzyczną).
Proszę, o to zwiastun.

SDP 1

Zmieniłem tytuł posta, żeby nawiązywał do postów SDF 1 i SDF 2. Tym razem oznacza Stare Dobre Polskie.

Znacie tę piosenkę? Na pewno znacie, ale w wersji polskiej.
Co to za piosenka? Czekam na prawidłowe odpowiedzi.
Pomyślimy o nagrodzie.

Je ne sais pas comment le faire, elle me décourage
La peur a les grands yeux, autour de moi il fait noir
Je me sens comme un chouchou et je fais semblant de dormir
Peut-être je veux boire quelques drinks, ils vont me bouger/tourner
Ils vont me bouger/tourner

[ref.] Rouge comme une brique, rechauffé comme un four
Je dois l'avoir, je dois l'avoir
Je ne peux pas m'en aller quand le peché me tente
Je dois l'avoir, je dois l'avoir

Je ne sais pas comment le faire, pour devenir un homme
Et ne pas sortir de mon rôle, celui qui le fais pour la première fois
Je caresse doucement son corps, je m'approche de ses lèvres
Je sais que ce n'est pas assez pour t'avoir
Merde! pour t'avoir, t'avoir

[ref.]

Je ne sais pas comment ça c'est passé, elle dort peut-être déjà
Je suis couché à côté plein de honte, c'était très court
ça serait mieux si je m'en allais, je ne veux pas regarder dans son visage
Elle me donnera peut-être une chance, pour essayer encore un jour
Encore une fois, encore une fois.

czwartek, 10 kwietnia 2008

Czy to S-M?

Przecież wiem, że jeszcze przez najbliższe 2 miesiące nie będzie mi dane jeździć rowerem, więc po co wchodzę na tę stronę? Zwłaszcza, że 13 grudnia 2006 (rocznica stanu wojennego) kupiłem rower, którym nie pojeździłem za dużo (musiałem kupić, bo poprzedni ukradli mi spod uczelni, spod Collegium Novum; jaki z tego morał?). Była zima, wiosną miałem problem z kolanem (zresztą nadal mam), latem zakuwałem jak głupi do egzaminów poprawkowych, a jesienią wyjechałem. Prawie mogę powiedzieć, że niepotrzebnie go kupiłem. To już mój drugi taki przedmiot nabyty, którym długo się nie nacieszyłem.

Najpierw był komputer (stacjonarny). Kupiłem 17 listopada 2004 (a mówię, że nie mam pamięci do dat;)). Cieszyłem się nim do 30 czerwca 2005. Potem wyjechałem, ale na szczęście nie stał bezczynnie, tylko przydał się komuś do napisania bardzo dobrej pracy magisterskiej. Od 1 lipca 2006 do 29 września 2007 znów go miałem dla siebie. Teraz korzysta Szwagier i Mama (dzwonię Skypem).

Ja chyba muszę się ograniczać i nie obrastać w przedmioty niemobilne. Komórka i laptop - to jest praktyczne i można (prawie) wszędzie ze sobą zabrać.

Ale wracając do roweru. Pogoda się zrobiła. Na uczelnię mam 30 min. rowerem (tyle czasu potrzebowała Helena, żeby tam dotrzeć). Myślę, że na kolana by nie zaszkodziło, a nawet by trochę je wzmocnił codzienny trening (na rowerze stawy nie są tak obciążone jak w czasie chodzenia). Wino miał mi przywieźć, gdyby przypadkiem wybierał się w region paryski, ale jakoś teraz non-stop śmiga do Skandynawii, więc nie dało rady. Zresztą teraz tu już bym chyba nie chciał, żeby mi przywoził, bo jakbym go zabrał z powrotem do Polski?

Ale te 2 miesiące szybciej zlecą niż bym chciał :/ I znów będę w Polsce, będę miał rower dla siebie, ale nie będę miał czasu, aby nim jeździć, bo będę musiał uwijać się z pracą magisterską. Myślę, że do biblioteki nim pośmigam :]
P(od) S(podem) A o Wymysłowie to już nawet nie wspominam. Nie mam pojęcia czy kiedykolwiek będę mógł z tego korzystać. Może na emeryturze?

PS2 Jak tak dalej pójdzie z tymi tłumaczeniami, to albo przestanę zamieszczać (bardzo prawdopodobne), albo założę dla nich osobny blog (mniej prawdopodobne). A w ogóle może ktoś ma jakieś zamówienia na tłumaczenia? Chętnie spróbuję (jeśli dam radę).

poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Ćwiczenie z tłumaczenia 2

Tłumaczenie jak zwykle "na szybko". Czekam na komentarze.

A la recherche du nouveau Harry Potter

L'éditeur de J.K. Rowling présente la saga Tunnels
Auteurs : Roderick Gordon et Brian Williams
Titre : Tunnels
Editions : Michel Lafon, 416 p., 15 euros
W poszukiwaniu nowego Harry'ego Pottera
Wydawca J.K. Rowling prezentuje sagę Tunele
Autorzy: Roderick Gordon i Brian Williams
Tytuł: Tunele
Wydawca: Michel Lafon, 416 s., 15 euro

DECOUVERTE. Nul ne sait si Tunnels connaîtra le même destin que les aventures de Harry Potter. Mais le livre, qui va sortir dans 38 pays, cartonne aux Etats-Unis et au Japon et les droits en ont déjà été acquis par un studio d'Hollywood pour 1,6 million de dollars. Derrière Harry et Tunnels, on retrouve Barry Cunningham, éditeur anglais de 44 ans, père de six enfants, qui a découvert et accompagné J.K. Rowling avec qui il a révolutionné la lecture des jeunes.
ODKRYCIE. Nikt nie wie, czy Tunele spotka to samo przeznaczenie co przygody Harr'ego Pottera. Ale książka, która ukaże się w 38 krajach, robi furorę w Stanach Zjednoczonych i Japonii, a prawa zostały już kupione przez studio z Hollywood za 1,6 miliona dolarów. Za Harrym i Tunelami odnajdujemy Barry'ego Cunninghama, 44-letnie wydawcę angielskiego, ojca sześciorga dzieci, który odkrył i towarzyszył J.K. Rowling, z którą zrewolucjonizował lekturę dla młodzieży.

Terreur sous la terre
Terror pod ziemią

Avec Tunnels, il pense avoir trouvé la nouvelle perle rare. Will Burrows, son jeune héros, partage avec son père une passion : creuser des tunnels. Le jour où ce dernier disparaît mystérieusement, il mène l'enquête avec son ami Chester et va découvrir, dans les entrailles de la terre, un terrible et sombre secret...
Uważa, że Tunele to nowa i rzadka perła, którą znalazł. Jej młody bohater, Will Burrows, dzieli ze swoim ojcem pasję: drążyć tunele. W dzień, kiedy ten ostatni tajemniczo znika, Will, razem ze swoim przyjacielem Chesterem, zaczyna dochodzenie i odkryje we wnętrznościach ziemi, straszny i mroczny sekret...
D'abord publié à compte d'auteur à 500 exemplaires, Tunnels a été signalé à Cunningham par des amis. Tout de suite emballé ("J'ai la chance d'avoir gardé une part d'enfance en moi"), il a très vite signé avec les deux auteurs et affirme avoir peur retravaillé l'ouvrage.
Początkowo opublikowane na koszt autora w 500 egzemplarzach, Tunele zostały podsunięte Cunninghamowi przez przyjaciół. Wkrótce zafascynowany ("Mam szczęście, że zachowałem w sobie część dzieciństwa"), bardzo szybko podpisuje kontrakt z dwoma autorami i przyznaje, że bał się dopracowania dzieła.
Le deuxième tome (Deeper) sortira en mai en Grande-Bretagne et à la fin de l'année en France et mettra en scène "les mêmes personnages, mais avec d'énormes surprises", sourit d'avance Cunningham.
Drugi tom (Głębiej) ukaże się w maju w Wielkiej Brytanii, a na koniec roku we Francji i pokaże "te same postaci, ale z wielkimi niespodziankami", uśmiecha się już teraz Cunningham.
Et un troisième est déjà en chantier, qui partira à la découverte d'autres civilisations. Aujourd'hui, Cunningham confesse seulement être "en discussion" avec J.K. Rowling pour un éventuel nouveau projet, mais il se garde bien d'en dire plus. Et il vient de signer avec une nouvelle auteure, qui a remporté un concours organisé par les Times. Elle a écrit "une histoire féerique, une de celles qui changent la vie des gens", promet Cunningham. Son nom ? Emily Diamond. Surveillez ce nom.
A trzeci tom, w którym odkrywane będą inne cywilizacje, jest już w przygotowaniu. Dzisiaj, Cunningham zwierza się jedynie, że dyskutował z J.K. Rowling o ewentualnym nowym projekcie, ale wstrzymuje się przed mówieniem więcej. Właśnie podpisał umowę z nową autorką, która wygrała konkurs zorganizowany przez "Times". Napisała "czarodziejską historię, jedną z tych, które zmieniają życie ludzi", przyrzeka Cunningham. Jej imię? Emily Diamond. Zapamiętajcie to imię.
François Bourboulon
["Metro", jeudi 3 avril 2008]

Powrót zimy...

której nie było.

Wczoraj wieczorem padał śnieg. Dosyć mocno nawet. Ale nie spodziewałem się tego, co zobaczyłem rano o 8.45. Cały dzień było zimno, ale śnieg stopniał. Pierwszy raz widziałem na żywo tyle śniegu w regionie paryskim. Nigdy też nie widziałem, żeby tak długo sie utrzymał. Normalnie topnieje, gdy tylko dotknie ziemi. Koniec świata.

niedziela, 6 kwietnia 2008

Parapetówka...

czyli pendre la crémaillère (to hak, który mocowało się nad paleniskiem, aby wieszać na nim kociołek).

Tydzień temu z akademika wyprowadzili się Alessandro, Stefano i Iñigo (dwóch Włochów i Hiszpan, a właściwie Bask). Zaprosili wszystkich z akademika w Torcy i w Lognes na parapetówkę (w sobotę). Myślałem, że nie damy rady się zmieścić w mieszkaniu, ale daliśmy ;)

Reszta na zdjęciach (link do pełnej galerii). Proszę o komentarze (mogą być via komunikatory), bo dzięki nim wiem, że jest sens, abym prowadził ten blog.




środa, 2 kwietnia 2008

Ćwiczenie z tłumaczenia

Tekst pochodzi z "Le Monde" (piątek, 19 października 2007). Jeśli ktoś ma propozycje poprawek w tłumaczeniu, to chętnie je poznam.

Quand « littéraire » veut dire « difficile »

Kiedy "literacki" znaczy "trudny"

L’anglais que l’on parle à la Foire de Francfort est un idiome très particulier. Il est pratiqué entre agents et éditeurs, dans le cadre de « speed dating », ces rendez-vous express qui durent en moyenne de trois à cinq minutes. Il comporte de nombreux faux amis. Extraits et tentatives de décryptage :

Angielski, którym się mówi na Targach we Frankfurcie jest szczególnym idiolektem. Stosowanym przez agentów i wydawców w ramach speed dating, ekspresowych spotkań, które trwają średnio od 3 do 5 minut. Zawiera licznych fałszywych przyjaciół. Wybrane zwroty i usiłowania rozszyfrowania:

Lorsqu’un agent vous dit qu’un livre est « littéraire », cela veut dire qu’« il peut plaire, mais que c’est plus difficile à vendre ». S’il est qualifié d’« expérimental » c’est qu’il est « illisible, par conséquent difficile à vendre, mais qu’il peut plaire à quelques critiques ». Un livre avec de « belles descriptions », comprenez, c’est « ennuyeux et inutile » ; avec de « belles citations » : « d’autres auteurs représentés par le même agent disent que c’est un chef-d’oeuvre ». Un livre « chaud » : « Nous voulons beaucoup d’argent. »

Kiedy agent Wam mówi, że książka jest "literacka", to znaczy, że "może się podobać, ale trudno się sprzedaje". Jeśli jest kwalifikowana jako "eksperymentalna", to jest "nieczytelna, w konsekwencji trudna do sprzedania, ale może się podobać paru krytykom". Książka z "pięknymi opisami", zrozumcie jako "nudną i nieużyteczną"; z "pięknymi cytatami" [na 4. str. okładki - SK]: "inni autorzy reprezentowani przez tego samego agenta mówią, że to arcydzieło". Książka "gorąca": "Chcemy dużo pieniędzy".

« Une foire sérieuse »

"Poważne targi"

D’autres expressions traitent de la transaction commerciale en elle-même : « J’attends une offre » veut dire « Personne ne m’a fait de propositions » ; « C’est complètement différent » signifie « On n’a pas bien vendu ses oeuvres précédentes » ; « Je n’ai qu’une seule copie » indique que l’agent ne pensait absolument pas le vendre et n’a même pas songé à faire des photocopies du manuscrit ; « Je l’ai vendu en Slovénie, Slovaquie, Turkménistan, Corée », c’est-à-dire « à personne d’important ».

Inne określenia traktują transakcję handlową samą w sobie: "Oczekuję oferty" znaczy "Nikt mi nie zrobił propozycji"; "To jest zupełnie inne" oznacza "Jego poprzednie dzieła słabo się sprzedawały"; "Mam tylko jedną kopię" wskazuje, że agent absolutnie nie myślał, że ją sprzeda i nawet nie usiłował zrobić kserokopii rękopisu; "Sprzedałem ją w Słowenii, Słowacji, Turkmenistanie, Korei", to znaczy "Nikomu liczącemu się".

A la phrase « Il n’y a pas d’autres livres sur le sujet » a pour traduction fidèle : « Mis à part quelques maniaques, cela ne peut intéresser personne » ; « Je n’ai pas pu m’arrêter de le lire » signale que la personne a été obligé de lire le livre pendant toute la nuit, avant de faire une offre le lendemain matin. Enfin, lorsqu’un agent vous annonce que « C’est si bien qu’il l’a lu deux fois », il faut comprendre qu’il n’avait « rien compris » après la première lecture.

Zdanie "Nie ma innych książek na ten temat" ma wierne tłumaczenie w: "Oprócz kilku maniaków, to nie zainteresuje nikogo"; "Nie mogłem się od niej oderwać" sygnalizuje, że osoba była zmuszona przeczytać książkę przez jedną noc, zanim będzie ją oferowała nazajutrz rano. W końcu, kiedy agent ogłasza Wam "To jest tak dobre, że przeczytałem dwa razy", należy rozumieć, że "nic nie zrozumiał" po jednokrotnym przeczytaniu.

Toutes ces citations, et bien d’autres, sont contenues dans une feuille photocopiée qui circulait de main en main à la Foire de Francfort, provoquant une hilarité certaine. Après enquête, il s’agit d’une page intitulée « L’anglais de la foire » extraite d’un livre très sérieux consacré au Métier du livre, réalisé par Oliviero Ponte di Pino, à paraître au moment de la foire de Turin, en mai 2008, chez l’éditeur milanais TEA.

Wszystkie te wyrażenia, i wiele innych, zostało zebrane na jednej kartce, kserowanej i krążącej z ręki do ręki na targach we Frankfurcie, prowokując wesołość. Po dochodzeniu okazało się, że chodzi o stronę zatytułowaną "Angielski na targach", wypis z bardzo poważnej publikacji poświęconej zawodom związanym z książką, zrealizowanej przez Oliviero Ponte di Pino, która ukaże się na targach w Turynie, w maju 2008, w ofercie wydawnictwa TEA z Milanu.

Muni de ce nouveau bréviaire, nous avons demandé à plusieurs éditeurs étrangers et français de nous donner leurs impressions sur Francfort. La réponse a été limpide : « Cette année, c’est une foire sérieuse ». Traduction : « C’est mou sur le plan économique ».

Uzbrojony w ten nowy bryk, poprosiłem wielu wydawców zagranicznych i francuskich, żeby podzielili się z nami wrażeniami z Frankfurtu. Odpowiedź była jasna "Tego roku są to poważne targi". Tłumaczenie: "Słabe na planie ekonomicznym".

A.B.-M.