Szosą jest to wyprawa bardzo niebezpieczna (trasa do Kołobrzegu), więc oczywiście trzeba było wybrać drogę alternatywną. Jest oznakowany szlak żółty rowerowy i z niego skorzystałem. Ponieważ od bardzo dawna nie pada deszcz, a szlak w większości prowadzi przez lasy lub pola, piaszczysta droga ani trochę nie jest ubita czy zlepiona i jedzie się jak po wydmach prawie. Dałem sobie w kość, a rower będzie trzeba jutro umyć, wyczyścić łańcuch i nasmarować - po przejechaniu w trasy w dwie strony jest cały zakurzony.
Szacuję, że przejechałem dzisiaj około 30 kilometrów [(10,9+4)*2]. Całkiem nieźle, a przecież wczoraj też trochę nakręciłem. Nie da rady - trzeba kupić licznik. Kask zamówiłem w piątek i w przyszłym tygodniu powinien być. Kupię chyba również sakwy, bo to średnia przyjemność wozić wszystko na plecach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz