poniedziałek, 5 stycznia 2009

Zima stulecia w Paryżu

Niedawno całkiem śmiałem się z wyobrażeń ludzi o zimie w Paryżu. A dzisiaj musiałem to odszczekać (i zrobiłem to na Gronie). Rano wstałem do pracy i już było biało. Prószyło przez cały dzień. Oto jak wyglądał kawałek miasta, kiedy wracałem o 18.40 ze stażu.

Postój velibów niedaleko MKOL-u (skrzyżowanie bd Jourdan i av. Pierre de Coubertin).
Park Montsouris (wejście południowo-wschodnie).
Park Montsouris (niestety, kiedy wracałem był już zamknięty, więc zdjęcia robiłem przez płot).
Park Monsouris (w pobliżu stacji RER).
A to już bałwan na terenie CIUP-u. Przed Domem Holandii (którego nie widać), a w głębi Dom Kanady.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Po prostu strach tam wracac!
Miejmy nadzieje, ze szybko stopnieje i porzadek swiata wroci do normy :P
Bon courage ;)

Anonimowy pisze...

No, mimo wszystko trzeba mieć niezle oko aby w Paryżu aż TAKĄ zimę wypatrzyć. Choć trzeba przyznać, że temperatura odczuwalna (choćby wzrokowo) dochodzi tu czasem do -30 przy -2 na termometrze;) Pozdrawiam:)

biazol pisze...

@ mosquitka
Też mam taką nadzieję. To ja nie po to uciekam przed zimą z PL, żeby mnie ona dopadała we FR.
@ Kasia K.
Dziękuję, ale nie przesadzaj. Po prostu kilka fotek strzelonych, kiedy wracałem z pracy. Raptem niecały 1 km.

Anonimowy pisze...

ee nawet nie jest tu tak zle ;)

Tylko, ze jak dzis ladowalam, mialam wrazenie, ze... laduje w Polsce...
Pierwszy raz w zyciu widze tutaj az tyle pozostalosci sniegu!
Ale mowisz dokladnie jak ja wszystkim narzekam: nie po to siedze we Francji, zeby jeszcze polskie chlody i sniegi tu miec :P