Po ciężkim tygodniu w pracy trzeba odpocząć.
Słuchaj, czytaj i oglądaj.
Tradycyjnie w piątek o 22h00 stawiłem się przed paryskim ratuszem, aby wziąć udział w Paris Rando Velo. Przybyło 43 uczestników (nie licząc ekipy PRV). Pojeździliśmy 2,5h po mieście. Na koniec spaceru podjechali do mnie dwaj staffeurzy i zapytali czy nie chciałbym dołączyć do teamu. Przyznam, że połechtała moje ego ta propozycja. Powiedziałem im, że się zastanowię i zobaczymy się w niedziele na parkurze dziennym.
W sobotę obudziłem się późno, a wstałem jeszcze później. Udało mi się zrobić zakupy w Lidlu i umówić na wieczór z Bo' oraz odwołać imprezę w na Placu Pigalle (Marto i Ago - przepraszam, że tak wyszło, może przyszły weekend?). Z Bo' i jej znajomym Limerykiem poszliśmy na Bateau Erasmus. Zabawne, kiedy byłem erasmusem nigdy nie byłem na imprezie erasmusowej. Pewnie dlatego, że nie mieszkałem w Paryżu, ale z drugiej strony... Nie wiem.
Impreza skusiła mnie przede wszystkim dlatego, że odbywała się na barce, która o 22h00 odbijała od brzegu na czterdziestominutowy (?) rejs po Sekwanie. Więc 2 w 1, impreza i rejs.
A potem ujrzałem na wzgórzu jakiś zamek. Już wiedziałem, że muszę się tam dostać. Oczywiście szlak z mapy został już w tym momencie olany (to dlatego, kiedy mówię, że trasa będzie miała 40 km, trzeba dorzucić do tego jeszcze jakieś 50%). Okazało się, że na wzgórze nadal jest dość trudny dostęp, droga utwardzona, ale nie asfalt, o dużym nachyleniu. Przez kilkaset metrów prowadziłem rower. Wreszcie dotarłem do zamku. A tu niestety mały zonk, bo byłem tam przed 13h00, a zamek do zwiedzania otwierają o 14h00 :/.
Dziabnąłem dwa zdjęcia, a potem ruszyłem dalej, licząc, że wrócę o 14h00.
Poczytaj o zamku.Widok sprzed zamku na dolinę Yvette (?).
Uciekłem z Paryża. Odnalazłem przestrzeń. I drogę przed siebie. Tego mi było trzeba, tego nie miałem od prawie czterech miesięcy. Chcę jeszcze, chcę więcej.
Kilka kilometrów dalej dopadł mnie deszcz i grad. Kask z czapką, kurtka wytrzymały, ale spodnie i buty odpuściły. Więc powrót do St. Remy Les Chevreuse. Zmoknięty i zmarznięty. Ale warto było i "ja tam jeszcze wrócę, nie zostawię tego / ja tam jeszcze wrócę..."
3 komentarze:
Młodzieńcze jestem z Ciebie dumny. Ja dziś dwie godzinki zap... z kijkami po poligonie. Może wrzucę jakieś zdjęcia na nk. SK
ale szpanujesz tym mapnikiem.. i sakwami.. :P
a tak serio - zazdroszczę! i żal mi gardło ściska..
pozdrowery
bL
Tak. Mapnikiem szpanuję. Nawet kupiłem do niego mapę w informacji turystycznej, a potem i tak pojechałem "swoją drogą", czyli tam gdzie mi się podobało, a nie wg szlaku.
Prześlij komentarz