wtorek, 11 listopada 2008

Na uczelni - lunch

W tym roku, ponieważ nie mieszkam już tak blisko uczelni, więc nie mogę wracać na obiad do akademika. Kupuję sobie wtedy w Champy formule pizza midi, czyli pól pizzy, puszka napoju i flan lub pączek na deser. Koleżanki z grupy
też tam coś kupują (raczej sandwicze, ale ja wolę pizzę, bo jest ciepla).
Na zdjęciu: Karima, ja i Alexandra.
Posted by Picasa

4 komentarze:

Katie pisze...

ja tam żadnej pizzy nie widzę ;)

biazol pisze...

Bo pizzę już zjadlem.

Anonimowy pisze...

lunch, kochany. Nie launch, który kojarzy się bardziej z odpaleniem rakiety niż z pizzą ;)

biazol pisze...

Anonimowy, kimkolwiek jestes, oczywiscie masz racje.