wtorek, 4 grudnia 2007

Gdybym nie był Polakiem...

byłbym nikim.

Do takiego wniosku kiedyś doszedłem. Niektórym może wydawać się banalny albo głupi. Nie dbam o to.

"Gdybym nie był Polakiem, byłbym nikim"
Tak, bo to jest moja tożsamość, której nie zmienię i nie chcę zmieniać. Można dostać nowe obywatelstwo, ale tożsamości nie zmienimy. Korzeni nie zmienimy. Może to brzmi patetycznie, ale tak jest. Kim byłbym, gdyby nie moja świadomość skąd pochodzę, kim byli moi przodkowie?

Kim jesteśmy najlepiej zdajemy sobie sprawę, kiedy nie przebywamy wśród swoich. Po raz pierwszy określiłem się w ten sposób w 2005 roku. Pierwsze zderzenie kultur. Teraz już przyjechałem tutaj z tą świadomością. Niedawno porównałem to do ryby wyrzuconej na piasku, która w zetknięciu z obcym środowiskiem, doświadcza najpełniej swojej "rybowatości".

Niektórzy wstydzą się swojego pochodzenia, niektórzy próbują je ukryć. Ja nie mam się czego wstydzić. Nie wstydzę się i z dumą mówię, że jestem Polakiem. Nie mam kompleksów. Fakt, nie jest mi miło, gdy widzę polskich meneli. Nie jest mi miło, gdy czytam, że Polacy się pobili w centrum Paryża i utopili (prawdopodobnie) swego rodaka w fontannie w Ogrodach Tuilleries.
Ja nie odpowiadam za to, jacy oni są.

O Polsce i Polakach świadczę sobą i mam nadzieję, że robię to godnie. Jestem Polakiem, ale nie piję wódki i nie kradnę samochodów. Burzę stereotyp? Trochę. Ale wiem, że ten stereotyp jest bardzo silnie zakorzeniony i że tego, jak jesteśmy postrzegani sam nie zmienię.

Dlatego na przykład nie zależy mi, żeby Francja otworzyła swój rynek pracy dla Polaków "jak leci". Powinna być jakaś selekcja. Żeby przyjeżdżali tu ludzie, którzy będą pracować i mieszkać, a nie kombinować i wchodzić w konflikt z prawem (chociaż jakieś minimum wykształcenia i znajomości jęz. francuskiego). Jeśli ktoś się interesuje, to wie, jak się zmienia sytuacja Polaków w Wielkiej Brytanii. Jest coraz więcej ataków na obywateli Polski. Już nie jesteśmy tak mile widziani jak na początku.

______
W Biblii, genealogia Chrystusa jest wyprowadzona 40 pokoleń wstecz. Nieźle. Ja potrafię doprowadzić moje drzewo genealogiczne do (przynajmniej) połowy XIX wieku. Wiem np., że jeden z moich praprzodków był Węgrem, który po Wiośnie Ludów musiał uciekać ze swego kraju. Dotarł pod Kalisz, tam poznał "Laszkę synową" i już pozostał. Nazywał się Miklas.

3 komentarze:

Katie pisze...

hehe widzę że u Ciebie podobne klimaty na blogu ;)
jedno z pośrednich celów jakie mamy na Erasmusie to właśnie promować Polskę, pokazywać ją jak z najlepszej strony - chyba się nam to udaje, co? :)

biazol pisze...

Polski nie ma co promować. Tam trzeba po prostu pojechać.
Ale mam nadzieję zmienić trochę wizerunek Polaka. Niech chociaż te kilka osób z grupy i wykładowcy moi wiedzą, że są różni Polacy.

Katie pisze...

używając słowa promować chodziło mi właśnie o to żeby zmienić ten wizerunek lub go podtrzymać (jeśli jest dobry)
na Cyprze naprawdę sporo osób mówi mi że było w Polsce albo sie tu wybrać planuje - z czego się cieszę ;)