poniedziałek, 16 marca 2009

Maisons-Laffitte

W sobotę niezbyt pogoda dopisała, ale normę trzeba było wyrobić (już nie pamiętam, ale w sumie miałem chyba na liczniku 54 km).
Z samego rana pojechałem do Villejuif zrobić zakupy w Carrefourze (przede wszystkim zapasy na wieczór;). Potem wróciłem, ledwo to wszystko dotaszczyłem (wózek z zakupami i karton z butelkami;))
Szybko spakowałem sakwę, ubrałem się na rower i pojechałem pod Universite Paris-Dauphine, gdzie miałem zjeść śniadanie z Bo'. Ale gość nie zrobił im przerwy, więc tylko szybko pogadaliśmy przed budynkiem uczelni, a potem każde z nas poszło w swoją stronę (Bo' na wykłady, a ja La Defense rowerkiem przez Lasek Buloński).
Na La Defense sprowadziłem rower wiele metrów pod ziemię, wsiadłem do RER-a A i pojechałem do Maisons-Laffitte. Tutaj wysiadłem i ruszyłem wzdłuż Sekwany (z biegiem rzeki, czyli
początkowo na północ).
Potwór z Sekwany
Sobotnia trasa

Profil trasy

A w niedzielę już była piękna, słoneczna pogoda, ale cóż... Obudziłem się dopiero ok. 12h30, a potem popołudnie spędziłem z Bo' na pogotowiu :]

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kowalski,

melduję, że sezon rozpoczęty.
pozdrowery

bL :)