W piątek byłem na uczelni. Spotkałem się z koleżankami z grupy i naszą responsable de formation. Powiało pesymizmem. Kończymy studia, skończyliśmy lub kończymy staże, a ofert pracy nie ma. Ogólnie lekka bryndza.
Może lekko przesadzam, praca dla nas jest, ale nie ma stanowisk. Znów nie tak - stanowiska są, ale nie w tym charakterze, w jakim proponują. Otóż jest tak, moje koleżanki chcą być redaktorkami w wydawnictwach (najczęściej), a ja chcę być paoistą w wydawnictwie. Praca (tzn. zajęcie) jest, ale nikt nie chce zatrudnić. Na staż chętnie przyjmą (bo to oznacza oszczędności dla firmy), ale na etat nie zatrudnią (nie dość, że większa pensja niż stażysty, to jeszcze nie można się takiego pracownika pozbyć w każdej chwili). Koleżankom wprost mówią, żeby zapisały się na studia (jakiekolwiek), tylko po to, aby miały status studenta i można było podpisać konwencję stażową (taka konwencja jest trójstronna: pracodawca-student-uniwersytet). Lub proponują inne rozwiązanie, również dla pracodawcy bardzo wygodne - freelans. Co freelans oznacza chyba nie muszę tłumaczyć. W skrócie wygląda to tak, że kiedy cię potrzebujemy, to dzwonimy i dajemy zlecenie, a kiedy nie potrzebujemy, to radź sobie sam.
W moim przypadku jest bardzo podobnie. Bardzo chętnie i bez problemu przedłużono ze mną staż. Mam co robić, nie nudzę się, pracy dla mnie wystarczyłoby chyba od samych dziewczyn z promocji, nie wspominając o pracy dla edytorów. Ale przecież nikogo nie zatrudnią, bo chyba by głupi byli, żeby zatrudniać kogoś, skoro można korzystać z taniej siły roboczej, jaką są stażyści. Rok temu i pół roku temu byłem stażystą, więc patrzyłem na oferty dla stażystów. Trochę tego było. Teraz patrzę na oferty pracy. Mało. Około 1/3 tego co dla stażystów, a może jeszcze mniej. No i oczywiście wymagają pięcioletniego doświadczenia w pracy na podobnym stanowisku, a czasem i własnego auta.
Nie wiem co to będzie. Przez najbliższe półtora miesiąca jeszcze nie powinienem się o to martwić. Mam raport ze stażu do napisania, mam projekt roczny do ukończenia (i zaczęcia!). W akademiku mogę być do końca lipca (a w poniedziałek spróbuję przedłużyć do końca sierpnia). W lipcu chyba zacznę szukać pracy. Zobaczymy.
Może lekko przesadzam, praca dla nas jest, ale nie ma stanowisk. Znów nie tak - stanowiska są, ale nie w tym charakterze, w jakim proponują. Otóż jest tak, moje koleżanki chcą być redaktorkami w wydawnictwach (najczęściej), a ja chcę być paoistą w wydawnictwie. Praca (tzn. zajęcie) jest, ale nikt nie chce zatrudnić. Na staż chętnie przyjmą (bo to oznacza oszczędności dla firmy), ale na etat nie zatrudnią (nie dość, że większa pensja niż stażysty, to jeszcze nie można się takiego pracownika pozbyć w każdej chwili). Koleżankom wprost mówią, żeby zapisały się na studia (jakiekolwiek), tylko po to, aby miały status studenta i można było podpisać konwencję stażową (taka konwencja jest trójstronna: pracodawca-student-uniwersytet). Lub proponują inne rozwiązanie, również dla pracodawcy bardzo wygodne - freelans. Co freelans oznacza chyba nie muszę tłumaczyć. W skrócie wygląda to tak, że kiedy cię potrzebujemy, to dzwonimy i dajemy zlecenie, a kiedy nie potrzebujemy, to radź sobie sam.
W moim przypadku jest bardzo podobnie. Bardzo chętnie i bez problemu przedłużono ze mną staż. Mam co robić, nie nudzę się, pracy dla mnie wystarczyłoby chyba od samych dziewczyn z promocji, nie wspominając o pracy dla edytorów. Ale przecież nikogo nie zatrudnią, bo chyba by głupi byli, żeby zatrudniać kogoś, skoro można korzystać z taniej siły roboczej, jaką są stażyści. Rok temu i pół roku temu byłem stażystą, więc patrzyłem na oferty dla stażystów. Trochę tego było. Teraz patrzę na oferty pracy. Mało. Około 1/3 tego co dla stażystów, a może jeszcze mniej. No i oczywiście wymagają pięcioletniego doświadczenia w pracy na podobnym stanowisku, a czasem i własnego auta.
Nie wiem co to będzie. Przez najbliższe półtora miesiąca jeszcze nie powinienem się o to martwić. Mam raport ze stażu do napisania, mam projekt roczny do ukończenia (i zaczęcia!). W akademiku mogę być do końca lipca (a w poniedziałek spróbuję przedłużyć do końca sierpnia). W lipcu chyba zacznę szukać pracy. Zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz