Z samego rana pojechałem do Villejuif zrobić zakupy w Carrefourze (przede wszystkim zapasy na wieczór;). Potem wróciłem, ledwo to wszystko dotaszczyłem (wózek z zakupami i karton z butelkami;))
Szybko spakowałem sakwę, ubrałem się na rower i pojechałem pod Universite Paris-Dauphine, gdzie miałem zjeść śniadanie z Bo'. Ale gość nie zrobił im przerwy, więc tylko szybko pogadaliśmy przed budynkiem uczelni, a potem każde z nas poszło w swoją stronę (Bo' na wykłady, a ja La Defense rowerkiem przez Lasek Buloński).
Na La Defense sprowadziłem rower wiele metrów pod ziemię, wsiadłem do RER-a A i pojechałem do Maisons-Laffitte. Tutaj wysiadłem i ruszyłem wzdłuż Sekwany (z biegiem rzeki, czyli
początkowo na północ).
Sobotnia trasapoczątkowo na północ).
Potwór z Sekwany
Profil trasy
A w niedzielę już była piękna, słoneczna pogoda, ale cóż... Obudziłem się dopiero ok. 12h30, a potem popołudnie spędziłem z Bo' na pogotowiu :]
1 komentarz:
Kowalski,
melduję, że sezon rozpoczęty.
pozdrowery
bL :)
Prześlij komentarz