A właściwie to się kończy. Najbliższe pięć dni, to ostatni tydzień zajęć na uczelni. Potem już tylko staż, projekt roczny, raport ze stażu, obrona i żegnaj uczelnio.
Ale zanim to wszystko nastąpi to mam megadużo pracy do zrobienia. Właśnie zdałem sobie sprawę, że siedzę nad projektem z zakładania firmy od 11 godzin. Ale sytuacja wygląda tak, że noc z piątku na sobotę zarwałem. Była impreza, była Kasia, było nadranne oglądanie Bienvenu chez les Ch'tis. Po odwiezieniu, wróciłem do siebie o 8h00. Położyłem się i spałem do 18. Wstałem, ale zanim się rozkręciłem posprzątałem, umyłem to była już północ. I o tej godzinie właściwie zacząłem pracować.
Oczywiście jak zwykle wyzywam się od głupków, bo dlaczego robię to jak zwykle na ostatnią chwilę, skoro wiedziałem o tym od dawna. Do wieczora mam wysłać to dossier.
Uff.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz