Ooo, dawno się nie poczułem jakbym był w Polsce. To znaczy, ostatnio tak było na Andrzejkach.
Wsiadło dzisiaj na Les Halles (do tego samego wagonu co ja) dwóch Polaków. Zawzięcie dyskutowali o konserwach. Które jedzą, jak jedzą, co w nich jest, jak przygotowują itd. Narzekali, że mielonka turystyczna to sama kasza manna, a jakaś inna śmierdzi starym mięsem. Jeden z nich sprzedał drugiemu patent na przygotowanie - wyjąć z puszki, pokroić i odgrzać w mikrofali. A całą rozmowę okraszali soczystymi kurwami, których w ciągu 10-15 minut wspólnej podróży, usłyszałem więcej niż przez ostatnie dwa miesiące we Francji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
jak mnie to nasze przeklinanie denerwuje!!
i to, że dla obcokrajowców "kurwa" jest praktycznie pierwszym słowem jakiego uczą się po polsku :/
Prześlij komentarz