wtorek, 7 października 2008

Rentrée

O 16h00 miałem rozpoczęcie roku. W Champs-sur-Marne (gdzie znajduje się uczelnia) byłem już o 15h24. Muszę przyznać, że kiedy szedłem z RER-a na uczelnię, to taki rogal mi się na pysku pojawił, że aż się zacząłem zastanawiać z czego tak się cieszę.

Potem zaczęły przychodzić dziewczyny. Oczywiście stoimy na dworze, dziewczyny palą. Julie przychodzi z jakąś dziewczyną. Okazuje się, że jednak przyjęli nowe osoby na Master 2. Jedną z nich jest właśnie przyprowadzona Katja.
Nagle patrzę na drzwi do budynku, z których wychodzi znajoma mi postać - jedna z editrice z Nathana. Podeszła do nas i się przywitała ze mną. Ponieważ nie pamiętałem jak ma na imię i jak się nazywa, a wiedziałem, że nasza nowa co-responsable też jest z Nathana, więc zapytałem czy to ona. Nie. Jest jeszcze inna. Ogólnie, to chyba w tym roku ze cztery panie z Nathana będą miały z nami zajęcia.

Potem zeszliśmy do auli, w której mieliśmy rozpoczęcie. Było tam już sporo osób z Master 1. Żadnego faceta. Aż mi Céline podziękowała, że jestem i że nie są skazane na wyłącznie damskie towarzystwo. Przy okazji zapytała mnie się, czy przywiozłem jej papierosy - przywiozłem. - A to pech, bo rzuciłam palenie. No tak to z dziewczynami bywa;) Ale przywiozłem jej też Żubrówkę. Niech ma na otarcie łez.

Spotkanie zaczęła druga co-responsable, Mme Seginger. Co-responsable z Nathana ma na imię Fabienne. Też od dawna zna poprzednią responsable. A pani, która podeszła do nas przed uczelnią, pracuje w Nathanie w tym samym departamencie, w którym byłem na stażu. Ma na imię Valérie.

Potem wykładowcy zaczęli się przedstawiać i mówić jakie będziemy mieli z nimi zajęcia. Z początku zaczynało się podobnie: - Jestem taka a taka, pracuję w Nathanie, będziemy mieli zajęcia z... Dopiero pan, z którym będziemy mieli z którym będziemy mieli Multimedia powiedział: - Nazywam się tak i tak, i nie pracuję w Nathanie.... No a potem jeszcze był pan Marc, z którym już w ubr. mieliśmy zajęcia i powiedział: - Nazywam się Marc takisiaki i chciałbym pracować w Nathanie... Trzeba przyznać, że czasem nieźle mu wychodzą żarty.

Przeszliśmy do części poświeconej stażom. Jeszcze raz zabrała głos co-responsable Fabienne. Mówiła jaki ważny jest w procesie kształcenia staż itd. i że my, z Master 2, już odbyliśmy pierwsze staże, i że zostawiliśmy za sobą traces (ślady), które są bardzo ważne - w tym momencie patrzyła głównie na mnie. Najśmieszniejsze, że jakoś jej nie pamiętam. Valérie pamiętam bardzo dobrze. Nie wiem, w którym departamencie pracuje Fabienne. Ale pewnie wszystkiego się dowiem w swoim czasie.

Wracając do stażu. Nie będę się męczył i szukał nowego. Pójdę do Nathana, do tej samej komórki, w której byłem w zeszłym roku. Jeszcze projekt sobie tak sprofiluję, żeby mi się to ładnie układało ze stażem. Muszę iść odwiedzić Annie, Elise i Elodie. Przypomnieć się, zapytać czy stanowisko nadal na mnie czeka. No i dać suweniry z Polski (ceramika z Bolesławca).

Sekretarka wysłała zaświadczenie o przyjęciu mnie na studia na mój stary, akademikowy adres i oczywiście nie doszło. Poszedłem do CROUS-u. Już był zamknięty. Stwierdziłem, że pojadę do Torcy, może nowy rezydent w moim pokoju ma te listy.
Siedzę sobie na peronie w kierunku Torcy i nagle widzę, że przede mną przechodzi FranFran. Wołam Salut! Staje. Widział mnie, ale nie był pewien czy to ja. No i opowiadamy sobie takie tam duperele, 4 miesiące się nie widzieliśmy. Dojechaliśmy do Torcy. Weszliśmy do akademika, poszedłem do swojego starego pokoju. Niestety, nikogo nie zastałem. Zszedłem do FranFrana, u którego napisałem list do nowego mieszkańca. Potem poszliśmy po kolendzie do pokój, w którym mieszkają Polki i jeden Polak (panowie, dlaczego zawsze jesteśmy w mniejszości?). Polki zastaliśmy. I tu chciałem powiedzieć, że jednak ktoś czyta czasem ten blog. I to niekoniecznie moi znajomi z reala. Nie wiem, jak te dziewczyny dotarły do tego blogu (podejrzewam, że przez Grono), ale jeśli jakiekolwiek informacje, które tu znalazły, okazały się przydatne (szukały przede wszystkim zdjęć;)), to się cieszę.

Przy okazji pozdrawiam wszystkich: Anię, Dorotę, Sylwię i Bartka.
Życzę Wam udanego pobytu we Francji, kilku pięknych miesięcy spędzonych w międzynarodowym towarzystwie. Niczym się nie martwcie, róbcie swoje, a będzie dobrze. Wykładowcy są tu nastawieni bardzo prostudencko.
Do zobaczenia.

2 komentarze:

Katie pisze...

no i erasmusowa przygoda trwa dalej... /tak, wiem ze to juz nie erasmus, ale nadal to studia zagranica.../ no wiec powodzenia w nowym roku!

biazol pisze...

"Trwa i trwa mać" (pozwolę sobie zacytować złotoustego Waldemara).
Nie dziękuję.